sobota, 19 grudnia 2015

Życzenia świąteczne


Drodzy czytelnicy,

z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia, składam wszystkim najserdeczniejsze życzenia. Dużo zdrowia, szczęścia, radości oraz wielu łask Bożych i szczęśliwego nowego roku 2016.

czwartek, 12 listopada 2015

Kocia mama


Jest w naszym bloku jedna polonistka,
 która miłością do kotów tryska.
Choć czasem złości się i denerwuje,
jedzenia kotom nigdy nie żałuje.
Gdy samotność jej doskwiera,
ma kociego przyjaciela.
Z kotami wciąż żyje za pan brat,
bo one to jej cały świat.
Choć jej czasem w kościach strzyka,
kotów nigdy nie unika.
Z wielką  miłością je pielęgnuje,
Choć często czasu jej brakuje.
W ich towarzystwie świetnie się czuje,
bo prawdziwa z niej mamusia,
która dba o swego kociego synusia.

piątek, 6 listopada 2015

„Przygoda z Arką

        Jest takie miejsce, do którego raz do roku zjeżdżają osoby niepełnosprawne z całej Polski. Zjazdy te organizowane są przez Fundacje  Arka w Bydgoszczy, która istnieje już od dziesięciu lat. Celem spotkań jest nie tylko przybliżenie społeczeństwu osób niepełnosprawnych, ale również jest to pewna forma aktywizacji zawodowej. Organizowane tutaj zajęcia mają na celu zmotywowanie osób niepełnosprawnych do przełamania swoich lęków np. przed wystąpieniami publicznymi lub po prostu pokazują im, uświadamiają co potrafią i pomagają w znalezieniu właściwej drogi rozwoju. Niekiedy bywa tak, że dla niektórych z nich takie spotkania są jedyną okazją do wyjścia z domu. Dla mniej aktywnych to sposób pokazania jak można żyć mimo wszystko. Sama doskonale pamiętam swoje pierwsze zetknięcie z tą organizacją. Miałam wówczas wiele wątpliwości, ponieważ osoby, które tam spotkałam wydawały mi się o wiele bardziej otwarte i mniej zagubione ode mnie. Pierwszym pytaniem jakie pojawiło się wtedy w mojej głowie było: „Co ja tutaj robię? Przecież oni są tacy oczytani i doskonale radzą sobie z nawiązywaniem nowych znajomości.” Świetnie potrafili zaprezentować swoje talenty. Tak naprawdę nie wiedziałam, co takiego mogłabym im pokazać. W niczym nie czułam się wystarczająco dobra. Już na pierwszych zajęciach, gdzie miałam  być wyłącznie obserwatorem, dość szybko okazało się, że będzie zupełnie inaczej. Jeden z uczestników tego spotkania nie zważając na to, że zupełnie nic nie mówię, ani specjalnie się nie udzielam, obdarzył mnie uśmiechem i zaczął ze mną rozmowę. Aktor, animator prowadzący to spotkanie również zwrócił na mnie uwagę i bardzo szybko postanowił mnie zaangażować, dając mi wtedy krótką rolę, która miała rozpoczynać przedstawienie. Zupełnie nie zważał na mój sprzeciw. Pamiętam towarzyszące mi wówczas uczucia, ponieważ myślałam, że go „zabiję”, za to co mi kazał zrobić wiedząc, jak bardzo nie lubię występów publicznych. Nie powiedział mi, że wystąpię na scenie jako pierwsza, tylko w momencie kiedy przedstawienie miało się rozpocząć i przywitał już gości, to ruszył do przodu wziął mój wózek spośród publiczności i jak gdyby nigdy nic postawił go na scenie. Z zapartym tchem czekał co będzie dalej. Czy zdołam z siebie wydusić choć jedno słowo. Udało się i chociaż wtedy było mi bardzo ciężko to dziś jestem wdzięczna zarówno Fundacji jak i temu człowiekowi. Rozmowy z nim oraz przebywanie z tamtymi ludźmi sprawiły, że w tamtym czasie nie tylko uwierzyłam bardziej w siebie i własne możliwości, ale odnalazłam swoje miejsce na Ziemi.

piątek, 23 października 2015

Ciekawe blogi

       Okazuje się, że blogi często mają charakter dzienników czy  pamiętników. Przeglądałam liczne, ale jednym z ciekawszych, na jaki natrafiłam były „Listy do nieba”.
       Autorka bloga opisuje tam to, co przeżywa pracując z osobami terminalnie chorymi, ale nie tylko. W swoich tekstach zwraca się bezpośrednio do Boga, tak jakby szukała u Niego wsparcia oraz odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Traktuje go jak najbliższego przyjaciela, ponieważ wie, że On nigdy jej nie zawiedzie. Stara się ona wskazywać drogę ludziom, którzy tego potrzebują, jednak nigdy nie narzuca swojej woli.
Prezentowany powyżej blog, znajdziecie pod adresem: http://dziennik-milosierdziem-pisany.blogspot.com/
      Kolejną propozycją jest „Bo życie ma wszystkie kolory tęczy”, historia pisana w formie pamiętnika przez osobę niepełnosprawną, która w bardzo prosty sposób opisuje wydarzenia ze swojego życia oraz ciekawostki związane z przyrodą czy przeczytanymi książkami. Autorka w swoich tekstach przedstawia pozytywny sposób patrzenia na świat.
Blog, o którym opowiadałam znajdziecie pod podanym adresem: http://bo-zycie-ma-wszystkie-kolory-teczy.blogspot.com/
       Autorka następnego internetowego pamiętnika kieruje się ciekawym podejściem, mówi ona, że nawet będąc osobą nieuleczalnie chorą można spełniać swoje marzenia. Podkreśla, że niepełnosprawność ruchowa nie oznacza niepełnosprawności intelektualnej. W swoich notkach opisuje to, co ją spotkało i przygody, które przeżyła. Polecam go serdecznie wszystkim tym, którzy są ciekawi nieco innego spojrzenia na świat.
      Jedną ze stron, która przyciągnęła moją uwagę jest blog „Historie z wnętrza duszy”. Pisarka opisuje w formie opowiadania dzieje dziewczyny niepełnosprawnej ruchowo. Pokazuje zmagania bohaterki związane z codziennością. Opowieść jest fikcją literacką, historią pisaną przez kobietę, która podpisuje się nickiem 'marzycielka mi”. Poniżej znajduje się adres bloga: http://historiepisanezwnetrzaduszy.blogspot.com/

        Przez listę pokazanych przeze mnie blogów chciałabym uświadomić Wam, odbiorcom, że pisanie tego typu wypowiedzi może być nie tylko formą uzewnętrzenienia własnych myśli i poglądów, ale także wskazówką dla innych osób, które często nie potrafią docenić tego, co ich otacza. Narzekają na swój ciężki los, często nie zdając sobie sprawy, że wokół nich znajdują się ludzie, którzy pomimo cierpienia czerpią z życia całymi garściami.

Tekst zostanie najprawdopodobniej opublikowany w biuletynie "Tu i teraz".


piątek, 2 października 2015

Wywiad

Wywiad ze Zbyszkiem Wróblem, aktorem Teatru Śląskiego w Katowicach

- Dziennikarka: Dzień dobry, czy mogę zadać Ci kilka pytań?
- Zbigniew Wróbel: Tak, oczywiście.
- Zatem przejdźmy do pytań. Co spowodowało, że pojawiłeś się na pokładzie Arki?
- Właściwie był to przypadek. Pojawiłem się w Arce w zastępstwie pani psycholog, której w ostatniej chwili coś wypadło. Było to dokładnie na drugim spotkaniu Fundacji Arka. Nie miałem jednak pojęcia czego się mogę tutaj spodziewać.
- Jakie wrażenia towarzyszyły Ci po tym spotkaniu?
- Było cudownie! To była ciężka praca, ale wszyscy byli bardzo zaangażowani. Na przykład: pamiętasz jak spadła ci kartka i celowo nikt ci jej nie podniósł, abyś udowodniła, że poradzisz sobie sama.
- Jak dzisiaj widzisz Arkę?
- Widzę inaczej. W dzisiejsze spotkanie wkradło się już trochę rutyny. Mimo tego jesteśmy coraz bardziej zaprzyjaźnieni i cieszymy się kolejnymi spotkaniami.
- Co wniosła w Twoje życie współpraca z Fundacją Arka?
- Poznałem wielu wspaniałych ludzi, zawarłem dużo pięknych znajomości. Doświadczyłem tego, że bycie w tej spólnocie sprawia ogromną radość. Nawet, gdy spotkanie się już skończy, pozostaje pewność, że mamy grono przyjaciół, na których zawsze możemy liczyć.
- Jakie pamiętasz najśmieszniejsze wspomnienia związane z Twoim zawodem?
- Będę obchodził w marcu jubileusz 35-lecia pracy aktorskiej. Przez te lata zebrało się wiele ciekawych i śmiesznych sytuacji. Na przykład kiedy grałem Puszkina w sztuce „Maskarada” Lermontova, zdarzyło się coś nieprzewidzianego w scenie pojedynku. Ja jako Puszkin podniosłem pistolet do góry na znak, że nie będę strzelał. Kolega grający Dantesa miał mnie zastrzelić, jednak nie zrobił tego, bo broń mu się zacięła. Zgodnie ze scenariuszem upadłem, a Dantes miał wypowiedzieć nade mną słowa: „i po co Ci to było?”. Tymczasem w trakcie wypowiadania tych słów trzymana przez Dantesa broń wypaliła i wyglądało to tak, jakby strzelił do umarłego. To było śmieszne dla wszystkich, tylko nie dla mnie, ponieważ huknęło mi prosto do ucha i do dziś odczuwam skutki fatalnego wydarzenia.
- Gratuluję jubileuszu i dziękuję za poświęcony mi czas.

- Ja również dziękuję.

wtorek, 22 września 2015

Sposoby komunikowania się między ludźmi

                  
        Długo zastanawiałam się nad tym czym tym razem mogę się z wami podzielić.
       Tematem, który, pojawił się w mojej głowie jest komunikacja międzyludzka. Istnieją różne sposoby kontaktowania się, najbardziej popularnymi są serwisy społecznościowe takie jak Facebook, Nasza klasa, Twitter. Gadu-gadu, czy Skype. Są to komunikatory dzięki, którym możemy nawiązać rozmowy w sieci. Z takich sposobów nawiązania kontaktu mogą korzystać wszyscy niezależnie od niepełnosprawności, jednak podczas korzystania trzeba postępować zgodnie z zasadami serwisu, określonymi w regulaminie. Portale umożliwiają również swoje usługi na urządzeniach mobilnych.
        Komunikacja za pomocą mowy stanowi najbardziej klasyczny sposób przekazywania informacji między ludźmi. Do popularnych form komunikacji ustnej zaliczymy przemówienia, rozmowy indywidualne czy grupowe, nieformalne sieci plotek i pogłosek. Nie można pominąć także parajęzyka, czyli cech głosu takie jak barwa, ton, głośność oraz modulacja, które oczywiście pojawiają się przede wszystkim w bezpośrednim kontakcie międzyludzkim, ale także podczas wideo-rozmów za pośrednictwem komunikatorów Internetowych, o których wspominałam. Niesamowicie ważna jest też mimika twarzy. Jest to najbardziej wyrazista część ludzkiego ciała zdolna do przesyłania niewiarygodnie zróżnicowanych i subtelnych komunikatów sygnalizujących emocje za pomocą skomplikowanej mimiki. Napinając i rozluźniając specjalne mięśnie, zwłaszcza w pobliżu ust i oczu, możemy sygnalizować wszystko, od radości i zdziwienia do smutku i złości. Niestety, od kiedy modna stała się relacja przez Internet, coraz bardziej zanikają dotychczasowe, tradycyjne jej metody, takie jak pisanie listów czy zwykły kontakt twarzą w twarz, co sprawia, że ludzie mają problem z wyrażaniem własnych myśli bezpośrednio, a przez takie sytuacje często powstaje szykanowanie w Internecie, tzw. „hejty” Osoby nadmiernie korzystające z tych dóbr często nie wiedzą jak wybrnąć z trudnych sytuacji w życiu realnym, gdyż myślą, że wszystko sprowadza się, tak jak w Internecie do naciśnięcia jednego przycisku, którym nie tłumacząc się dlaczego można przerwać rozmowę. Warto także wspomnieć tutaj o asertywności, jako umiejętności, dzięki której ludzie otwarcie wyrażają swoje myśli, uczucia i przekonania, nie lekceważąc uczuć i poglądów swoich rozmówców. Korzystając z tych nowoczesnych metod musimy pamiętać o tym, że trzeba uważać na osoby poznane w sieci, gdyż nigdy do końca nie wiadomo z kim rozmawiamy.
      Osoby głuchoniewidome również mają własne sposoby komunikacji, poza Internetem. To, jak takie osoby postrzegają świat zależy od rodzaju dysfunkcji. Odbierają go za pomocą dotyku i wyobraźni, dzięki czemu uzmysławiają sobie wygląd swojego rozmówcy czy danego przedmiotu. Używają również do rozmowy alfabetu Lorma, który polega między innymi na kreśleniu odpowiednich linii na wewnętrznej części dłoni, na które przypadają właściwe litery alfabetu. Istnieje też wiele gestów wykonywanych nieświadomie, które można nazwać "mową ciała" i po których można poznać to, czego ktoś wolałby nie wyrażać słowami.

          Po przez pokazanie kilku metod komunikowania się, chciałam uświadomić jak ważną rolę odgrywa ona w naszym życiu. Bez niej trudno by nam było się kontaktować.

sobota, 19 września 2015

To naprawdę warto przeżyć...

              
     Niezależnie od tego, jacy jesteśmy bardzo często pragniemy przeżyć jakąś przygodę. W moim życiu również był taki okres, gdy chciałam oderwać się od szarej rzeczywistości, tylko po to, by doświadczyć czegoś nowego. Tak zaczęła się moja przygoda z obozami dla osób z różnymi dysfunkcjami słuchu, wzroku, czy też niepełnosprawności  ruchowej .
     Doskonale pamiętam swój pierwszy wyjazd i obawy jakie mi wówczas towarzyszyły, ponieważ nie wiedziałam tak naprawdę, co mnie tam czeka i jak sobie poradzę będąc osobą , która musiała liczyć na pomoc innych, przy najprostszych czynnościach. Miałam wtedy zaledwie siedemnaście lat i jeszcze, aż tak bardzo nie przeszkadzały mi moje ograniczenia. Byłam osobą, która z całego serca pragnęła brać z życia jak najwięcej. W czasie pierwszego obozu w Mielnicy, koło Konina zobaczyłam osoby z różnymi dysfunkcjami. Uświadomiłam sobie wtedy, że inni mogą mieć znacznie gorzej, a mimo tego potrafią cieszyć się życiem i czerpać z niego radość. W czasie tamtego pobytu poznałam wiele ciekawych osób, w tym obcokrajowców. Uczestniczyłam w konkurencjach sportowych. Jedną z nich było niesienie kubka na swój sposób, należało tylko uważać, aby nie wylać z niego wody. W czasie wszystkich rozgrywek mogliśmy liczyć na pomoc wolontariuszy, którzy śpieszyli nam z pomocą. Na innym turnusie, który odbywał się w pobliżu Jury Krakowsko-Częstochowskiej mogłam doświadczyć wspinaczki, jednak kosztowało mnie to wiele wysiłku oraz emocji. Musiałam wtedy zaufać instruktorowi, który wytrwale wspierał mnie podczas tej niełatwej do pokonania drogi. Kolejną przygodą jakiej doświadczyłam był wyjazd konno-kajakowy, gdzie miałam styczność z koniem ( co wcale nie było miłe) oraz mogłam przepłynąć się kajakiem.  Uczestniczyłam także w międzynarodowym spotkaniu tygodniowym, organizowanym przez Fundację Kawalerów Maltańskich. Mogliśmy tam nie tylko udoskonalić znajomość, m.in. języka angielskiego, ale również zwiedzać godne uwagi miejsca, które swoim wyglądem przyciągają wielu turystów, a także odbyć podróż awionetką, u boku  pilota. Był to wspaniale spędzony czas. W moim niezwykłym bagażu doświadczeń nie zabrakło też udziału w pielgrzymkach, czy to pieszych, bądź autokarowych. Ostatnią którą pamiętam była wyprawa na Białoruś. Miałam okazję zobaczyć Muzeum Elizy Orzeszkowej, zwiedzić Dom Mickiewicza i obejrzeć Kościół w Sokółce, gdzie miał miejsce Cud Eucharystyczny.

       Pokazując te wszystkie miejsca, które według mnie warto zwiedzić, chciałam uświadomić czytelnikowi, że każdy z nas może odbyć taką przygodę, pod warunkiem, że będzie tego naprawdę chciał i strach, który będzie mu towarzyszył podczas pierwszej próby wyjścia ze znanego mu do tej pory środowiska nie będzie silniejszy od niego.

wtorek, 8 września 2015

Rola bloga w codzienności

Przeglądając Internet często zauważamy, że coraz więcej osób prowadzi blog, w którym zawarte są nie tylko opowiadania, ale również przeżycia samych pisarzy i towarzyszące im emocje związane z życiem codziennym.
       Czasem te notatki stają się miejscem wyrzucenia z siebie negatywnych myśli, oraz poglądu na świat, co pozwala znów spojrzeć na rzeczywistość przez różowe okulary,
       Nie kiedy taki blog jest jedynym powiernikiem naszych tajemnic, innym razem jest to sposób na podzielenie się z kimś własnym zdaniem na dany temat i pokazanie mu wielu rozwiązań sytuacji, które wydają nam się beznadziejne. Ponadto może on być ukojeniem dla ludzi chorych, starszych i niepełnosprawnych, ponieważ czytając wspomnienia innych odrywamy się od własnych kłopotów i przenosimy się do całkiem innego świata, dzięki czemu nasze problemy nie wydają się już, aż takie straszne. Wielokrotnie przez takiego bloga możemy znaleźć osoby, które opisują podobne przeżycia, wówczas przekonujemy się, że inni mogą mieć o wiele gorszą sytuację od nas, a mimo to nie poddają się, idąc dalej do przodu. Prowadzenie takich zapisków może być też sposobem na podzielenie się swoimi pasjami i doskonaleniem swoich talentów. Pisząc go możemy się przekonać o tym co sądzą inni, nawet jeśli usłyszymy krytykę z drugiej strony będzie to dla nas sygnał, żeby zmienić coś w sposobie swojego pisania lub postępowania. Da nam to  również wskazówka, czy nasze teksty się komuś podobają, bądź nie lub czy warto np. kształcić się w tym kierunku. Niektóre blogi mają charakter religijny, co pomaga w szczególności osobą terminalnie chorym przetrwać najtrudniejszy okres w ich życiu. Są także inne ich rodzaje, takie jak fotoblogi, czy wattpad, na którym znajdziemy tysiące niewydanych powieści, dostępnych dla każdego, pisanych nie tylko przez amatorów.
      Moim zdaniem pisanie bloga sprawia wiele radości i satysfakcji z tego, że nie jednokrotnie możemy komuś pomóc. Jest to dla nas także szansa na to, abyśmy siedząc w domu mogli zostać zauważeni i docenieni, a poznawanie wielu osób i zawieranie w ten sposób przyjaźni, powoduje, że nie jesteśmy samotni.


piątek, 28 sierpnia 2015

Pozwoliłaś mi uwierzyć...

        Na początku swoim postępowaniem pozwoliłaś mi uwierzyć, że nie patrzysz na mnie przez pryzmat mojej niepełnosprawności.
      Nasze rozmowy dawały mi mnóstwo satysfakcji i sprawiały, że czułam się bardziej dowartościowana. Dotychczas wydawało mi się, że widzisz we mnie zupełnie normalną osobę, z którą można rozmawiać o wszystkim, jednak ostatnie dni pokazały mi, że się od siebie oddaliłyśmy, już coraz rzadziej przychodzisz do nas, a Twój głos i Twoją córeczkę słyszę tylko za oknem mojego pokoju. W mojej głowie powstaje pytanie: „Co się właściwie stało, że mniej nas odwiedzasz, czy wstydzisz się tego jaka jestem?”.
     To co się stało sprawia mi ogromny ból, lecz ciągle mam nadzieję, że wkrótce wszystko wróci do normy i będzie tak jak dawniej…

wtorek, 25 sierpnia 2015

Najlepszy przyjaciel...

Kochana Babciu,

jesteś dla mnie niczym najlepszy przyjaciel, który już od najmłodszych lat starał się wpoić we mnie największe wartości w życiu. Zawsze podziwiałam Cię za bystrość Twojego umysłu, za kreatywność oraz za to, że zawsze potrafiłaś wyjść z nawet najgorszej sytuacji, mówiąc, że na wszystko jest sposób i zawsze można go wynaleźć, niezależnie od tego w jakiej sytuacji się znajdziemy. Bez przerwy pokazywałaś mi, że należy być silnym, bo tylko wtedy jesteśmy w stanie coś osiągnąć. Historię, które mi opowiadałaś uświadomiły mi to, co przeżyłaś, jednak mimo wszystko nigdy nie zniknął z Twojej twarzy uśmiech. Twoja postawa jest dla mnie wzorem do naśladowania i pokazuje mi, że nigdy nie należy się poddawać…


sobota, 22 sierpnia 2015

Refleksja o lecie...



Ze smutkiem zdałam sobie sprawę, że nieuchronnie zbliża się koniec lata, i znów trzeba będzie powrócić do swoich obowiązków. Nie będzie już tyle wolnego czasu, ani beztroskiego lenistwa. O wiele rzadziej będzie można spędzić czas z bliskimi i pozwolić sobie na przyjemności. Trudno mi wyobrazić sobie to co przyniesie najbliższy czas, a tak bardzo przecież chce, żeby wreszcie się zmieniło… 


piątek, 14 sierpnia 2015

Dziękuję

Dziękuję za kwiaty na łące,
i to słońce gorące,
za Panią Basie i jej serce złote, 
które zaprosić nas do Ustronia miało wielką ochotę,
i za tych wspaniałych ludzi, 
dzięki którym nigdy nam się nie nudzi,
i chęć do życia w nas się budzi,
za ich uśmiech i dobre słowo,
za to, że między nami są,
i pracować z nami chcą,
traktując nas jak równych sobie,
nie dając nam żadnej taryfy ulgowej,
dzięki czemu czujemy się dowartościowani,
bo przecież jesteśmy tacy cami.


bo przecież jesteśmy tacy sami!

środa, 22 lipca 2015

Kruszyna

Chociaż nigdy nie wezmę Cię na ręce musisz pamiętać, iż od początku skradłaś moje serce. Twoja pogoda ducha udziela się każdemu, i nawet, jeśli ktoś jest zły to ona sprawia, że piękniejsze stają się jego dni. Uwielbiam obserwować nowe rzeczy, których się nauczyłaś i z jaką radością odkrywasz świat. Patrząc na Ciebie wszystko wydaje się takie proste i nie skomplikowane. Wierzę, że wyrośnie z ciebie piękna, mądra i ciekawa świata osoba. 


środa, 1 lipca 2015

Lato

      Wreszcie nadeszło upragnione lato. Promienie letniego słońca wpadają przez zamknięte okno mojego pokoju. Uwielbiam przed nim usiąść, aby obserwować budzącą się do życia przyrodę. Wsłuchuję się w śpiew ptaków i jest tak, jakby świat nagle przestał istnieć.                     
      Okres letni jest dla mnie czasem zawierania nowych przyjaźni, oderwaniem się od szarej rzeczywistości i przeżywaniem wielu wspaniałych przygód, które zawsze dostarczają mi niezw
ykłych wspomnień. Zapadają one głęboko w moją pamięć, przynosząc mi mnóstwo pomysłów na stworzenie nowych historii, dzięki czemu mogę spełnić przynajmniej kilka z moich marzeń. Ta pora zawsze sprawia wiele radości. Pozwala zapomnieć o dręczących mnie kłopotach.


       Z każdym dniem lata mam coraz więcej energii i siły, aby stawiać czoło przeciwnościom losu, a także podjąć walkę w dążeniu do postawionych sobie celów.

sobota, 27 czerwca 2015

Adorator

      Kiedy Joanna była w trzeciej klasie szkoły podstawowej wyjechała na turnus rehabilitacyjny, gdzie poznała Darka, niepełnosprawnego chłopca o niebieskich oczach i ciemnych włosach. Joanna tak się spodobała temu chłopcu, że postanowił on zabiegać o jej względy.
      Od tego dnia przychodził do niej codziennie obsypując ją olbrzymimi bukietami kwiatów oraz dużą ilością czekoladek. Spędzali oni ze sobą każdą chwilę.
      Jedną z form spędzania przez nich czasu była gra w „pomidora”. W czasie trwania tej gry było dużo śmiechu, przy okazji wykupywania fantów np. kiedy jedna z matek musiała przebiec przez korytarz z dzieckiem na plecach krzycząc: „Ludzie minęła 22.30 pora spać” – kuracjusze wychwalający się z pokoi patrzyli na nią jak na wariatkę, ale na tym właśnie polegała trudność tego zadania. Lub inne zadanie, które miało wykonać dwóch mężczyzn po trzydziestce. Polegało ono na upodobaniu się do małpy poprzez poruszanie się, skakanie i bicie w klatkę piersiową itp.
      Pewnego dnia Darek szedł do swojej wybranki z bukietem kwiatów, lecz niestety wywrócił się na brzuch trzymając kwiaty w górze, aby jej ocalić. Joanna widząc to zarumieniła się, a jej serce zaczęło bić szybciej, na twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Tak więc mijały dni, a Darek postanowił spędzać z Joanną jak najwięcej czasu i tak ich ulubionym zajęciem stały się spacery przy świetle księżyca.
      Kiedy turnus dobiegł końca myśleli, że już nigdy się nie zobaczą, lecz ona wpadła na pomysł, by napisać do niego list. Z nadzieją czekała na odpowiedź. Doczekała się! Darek napisał tylko pięć zdań. Początek brzmiał tak: „Przepraszam, ale nie lubię pisać listów…”
      Następnie odezwał się do niej po pięciu latach, przed dzień jej osiemnastych urodzin, zapytał się czy może do niej przyjechać. Nadszedł 17 lipca. Joanna miała w tym dniu pełny dom gości. Jej mama nie wierzyła w powodzenie przyjazdu Darka, ponieważ była to zbyt daleka droga. Mama dziewczyny wyszła na chwilę do kuchni, po pewnym czasie wróciła z uśmiechem na ustach oznajmiając: „Asiu przyjechali twoi teściowie”.
      Chwilę przed jego przyjazdem Joanna żartowała z koleżankami i z kuzynką na temat tego, co mógłby jej przywieźć. Po wejściu Darka jubilatka oniemiała z wrażenia, gdyż wszedł on z bukietem czerwonych róż, wręczając jej przy wszystkich powiedział: „To dla Ciebie”. Kiedy Joasia zaprosiła do siebie do pokoju wręczył jej coś jeszcze. Nie były to czekoladki jak na początku myślała, lecz było to coś o wiele bardziej cennego. Dziewczyna ze wzruszenia nie wiedziała, co powiedzieć, a w jej oczach pojawiły się łzy szczęścia. Zdołała powiedzieć tylko jedno słowo: „Dziękuję!”. Najlepsze w tym wszystkim było to, że mieli pewność, iż nikt ich nie podsłuchuje, ponieważ mowa Darka była zrozumiała tylko dla Joanny.
      Szkoda tylko, że Darek pojawiał się raz na dziesięć lat, ale i tak były to najpiękniejsze chwile w ich życiu. Jest to dowód na to, że niepełnosprawność niczym nas nie ogranicza. Wystarczy uwierzyć w siebie i nie bać się własnych uczuć…

wtorek, 23 czerwca 2015

Kartka z Pamiętnika

       Jest 25 lipca 2003 r. dzień mojego wyjazdu do Mielnicy. Na samą myśl dotarcia do tego czarodziejskiego miejsca cieszę się bardzo, ponieważ tam każda osoba niepełnosprawna może czuć się szczęśliwa. Nikt nie zwraca uwagi na jej niepełnosprawność. Każdemu daje się szansę na to, aby choć trochę mógł się usamodzielnić i zapomnieć o tym, co jest dla niego przykre. Osoby tam przebywające mają możliwość wykazania się w konkurencjach sportowych, które są przystosowane do każdego rodzaju niepełnosprawności. Konkurencje sportowe to m.in. rzut piłką do celu, noszenie kubka w taki sposób, aby nie wylać z niego wody itp.
        
       Życie tutaj nabiera zupełnie innego tempa, ponadto czas płynie bardzo wesoło i nie ma miejsca na nudę. Tego typu obozy ułatwiają nam poznawanie wielu ciekawych osób o różnych narodowościach, co dla mnie jest bardzo ważne. Do ośrodka przyjeżdżają ludzie z różnych krajów Europy, którzy razem z nami spędzają swój wolny czas, pomagając nam w wykonywaniu codziennych czynności. Dużo czasu spędzamy bawiąc się, rozmawiając, a jak by przy okazji mamy możliwość rehabilitacji. Wszyscy uczestnicy mają szansę wzięcia udziału w wielu konkursach, wycieczkach i innych rozrywkach. Możemy zwiedzać różne miejsca, do których będąc w domu nie mieli byśmy dostępu.


       W tym roku pojechaliśmy na wycieczkę do Lichenia. Zwiedzaliśmy Bazylikę i Golgotę. Na zakończenie obozu zorganizowano dla nas ognisko pożegnalne, na którym wszystkim wręczono prezenty. Mielnica jest dla mnie miejscem, w którym mogą spełnić się niektóre z moich marzeń. Podczas każdego pobytu tam uczę się większej wiary w swoje możliwości, zdobywam nowe umiejętności, wiadomości i doświadczenia. Jeden z moich kolegów powiedział mi kiedyś, że Mielnica jest dla niego chlebem powszednim, bez którego nie może żyć. Myślę, że takich przyjaznych dla nas miejsc powinno być jak najwięcej.





Tekst ten został wyróżniony w konkursie Fundacji Arka w Bydgoszczy.

sobota, 13 czerwca 2015

Wspomnienie

       Tyle wszyscy czekali na Ciebie i teraz trudno im bez Ciebie żyć, trudno ukryć emocje, jakie towarzyszą podczas każdej Twoje wizyty. 
        Twój uśmiech potrafi złamać nawet najbardziej zatwardziałe serce. W czasie Twoich odwiedzin jest tak, jakby czas nagle przestał istnieć, odkładane sprawy, które na początku wydają się tak ważne, że nie ma czasu na nic innego. Miny, jakie robisz potrafią poprawić humor, nawet w najgorszych momentach. Nikt z nas nie chce zostawić Cię, ani na chwilę, bo nie chce nic przegapić. Każdy spędzony z tobą dzień wnosi coraz więcej radości w nasze życie. Cieszymy się z tego, że możemy Cię przytulać, brać na ręce i obserwować to jak pięknie się rozwijasz. 
        Dzięki Tobie coś naszym życiu wreszcie się zmieniło, wreszcie czujemy się komuś potrzebni i mamy dla kogo żyć.

wtorek, 2 czerwca 2015

Najpiękniejsz Tradycja

    Długo zastanawiałam się nad tym, jakie tradycje możemy spotkać na terenie Dolnego Śląska. Po długich poszukiwaniach znalazłam  jedną z najpiękniejszych tradycji mojego regionu. Tym  cudownym obyczajem jest  Piesza Pielgrzymka Osób Niepełnosprawnych do Krzeszowa.  Przedsięwzięcie to istnieje już od 15- stu lat.  Organizatorem tego wydarzenia  jest  Caritas w  Diecezji Legnickiej.

     Tłumy ludzi zmierzają tu, aby wypraszać potrzebne łaski u Krzeszowskiej Pani. W tym niezwykłym dla mnie wydarzeniu postanowiłam wziąć czynny udział w bieżącym roku. Było to dla mnie niezwykle bogate doświadczenie duchowe.
Owo przeżycie niezmiernie ubogaciło mnie wewnętrznie. To, co wówczas tam przeżyłam pozostanie w mojej pamięci na długie lata. Dla niektórych z Was pokonanie takiego dystansu z wózkiem pieszo często graniczy z cudem.  Szybko przekonałam się, że przy odrobinie dobrej woli, kochających ludzi wszystko jest możliwe. Tym ludziom nie brakuję siły i odwagi, aby pokonać wszelkie trudności. Bo jak sami podkreślają na wszystko znajdzie się sposób tylko trzeba go odnaleźć. Uważam, że z takim pozytywnym podejściem osiągniemy wielki sukces. Oczywiście nasze wspólne dzieło nie udało, by się, bez pomocy naszego kapelana. Kapłan dzielnie towarzyszył nam na, każdym kilometrze naszego pielgrzymowania. Wspierał nas nie tylko modlitwą, śpiewem oraz zabawą. Pomagał nam również użyczając własnych sił fizycznych. Atmosfera panująca w trakcie naszego pielgrzymowania, była tak ciepła i serdeczna, że wszyscy czuliśmy się jak w jednej rodzinie. Dzięki tej atmosferze nikt nigdy nie narzekał, że jest mu ciężko wręcz przeciwnie. Chęć niesienia pomocy ze strony wszystkich braci i sióstr, sprawiała, że najsłabsi pielgrzymi rośli w siłę. Wspólne śpiewy i modlitwa sprawiły, że zmęczenie nie dawało nam się tak bardzo we znaki. Warto też wspomnieć rodziny, u których zatrzymywaliśmy się w trakcie naszej nie łatwej drogi. Mieszkańcy wykazali się niezwykłą życzliwością i otwartością serc. Gospodarze pragnęli zapewnić nam jak najlepsze warunki do regeneracji sił na dalszą drogę.  Niektórzy ludzie już po raz kolejny wyciągnęli do nas swoją pomocną dłoń. Gdy dotarliśmy już na miejsce i naszym oczom ukazała się ogromną Bazylika Krzeszowska. Najbardziej zaskoczyła mnie reakcja tłumu. Tuż po przekroczeniu progu świątyni usłyszeliśmy gromkie oklaski i słowa uznania. 
     Uważam, że dla takich chwil warto żyć!







Tekst został wyróżniony w konkursie Fundacji Arka i zostanie opublikowany w publikacji pt. „Podziel się tradycją”

wtorek, 19 maja 2015

Z życia wzięte ...

      
      Kochani czytelnicy, wiem, że już dosyć dawno nie dodawałam żadnego nowego wpisu, ale mam nadzieję, że teraz już będą one regularne.
      Długo zastanawiałam się nad tym, o czym mogę Wam opowiedzieć, otóż czasami w naszym życiu zdarzają się sytuacje, na które tak naprawdę nie mamy żadnego wpływu. Są one tak nieprzewidywalne, że czasem nie jesteśmy w stanie się na nie przygotować. Dopiero, gdy uświadomimy sobie, że możemy coś stracić, właśnie wtedy bardziej doceniamy to, co osiągnęliśmy. W moim życiu ostatnio dzieją się różne rzeczy, które mnie zaskakują, ale myślę, że to dzięki nim staję się coraz silniejsza i nie przechodzę obojętnie obok ludzi potrzebujących pomocy. Potrafię zareagować wtedy, kiedy komuś dzieję się jakaś krzywda, a swoje własne problemy często odkładam na górną półkę.

      Dzięki tego typu doświadczeniu zrozumiałam, co tak naprawdę w życiu jest najważniejsze. 

wtorek, 28 kwietnia 2015

Psychodrama



Bezradność wdziera się w każdy kąt mojego rozkołatanego serca.
Próbuję uspokoić rozbiegane myśli.
Nie potrafię nawet prawidłowo ich nazwać.
Właśnie to powoduje,
iż sprawiają one niemal fizyczny ból.
Nie umiem sobie z tym poradzić.
Ogromna pustka, jaką teraz czuję,
powoduje, że jestem naprawdę samotna.
Nigdy nikt nie był mi tak bliski jak Ty.
Myśl o tym, że mogę Cię stracić sprawia,
że do oczu napływają mi łzy.
Nie wiem jak jeszcze mogę wyrazić swoją wdzięczność wobec Ciebie,
ponieważ to Ty, 
jako pierwsza starałaś się mnie zrozumieć.
Poprawnie odczytując moje myśli i nawet,
jeśli czymś Cię zraniłam,
 to zawsze starałaś się dać mi drugą szansę.
Pomimo tego, że to, co robiłam sprawiało Tobie ogromny ból.
Wtedy, kiedy traciłam motywację swoim postępowaniem sprawiałaś,
że na nowo ją odzyskiwałam.
Stałaś się dla mnie prawdziwym przyjacielem,
takim, jakiego nigdy w życiu nie miałam.

piątek, 10 kwietnia 2015

Mój autorytet



17 lipca 

Drogi niebieski pamiętniku!

Dziś mam urodziny.

W prezencie urodzinowym od przyjaciela dostałam niebieski pamiętnik, który zamierzam wypełnić swoimi refleksjami. Z racji tego dnia zastanawiam się nad swym życiem. Co jest dla mnie w nim najważniejsze? Myślę, że jest to miłość, rodzina i przyjaźń.

Przyjaźni w tych najtrudniejszych chwilach życia bardzo mi brakuje. Czasem warto jest poświęcić kilka minut odpowiedzenie sobie na drażniące nas pytania.

Dziś, kiedy kolega składał mi życzenia usłyszałam zdanie, które zmieniło mój pogląd na świat. Zdanie to brzmiało następująco: "Każdy etap naszego życia przeżywamy po to by lepiej dostrzegać i zrozumieć co jest w nim najważniejszego."

Później mój kolega spytał mnie jeszcze, jakie jest moje największe marzenie.

Odpowiedziałam, że nie wiem. Dopiero teraz siedząc w parku zastanawiam się nad tym. Mam dużo czasu na przemyślenie tego pytania. Jak się namyślę, to napiszę odpowiedź.



17 sierpnia

Mój drogi pamiętniku!

Mam odpowiedź!

Szukałam jej przez miesiąc, ale się udało. Zupełnie niespodziewanie. A wiesz co pomogło mi w znalezieniu odpowiedzi? Telewizja! Oglądałam program i występowała w nim Anna Dymna - założycielka fundacji "Mimo wszystko". I teraz już wiem, że to ją chciałabym spotkać, gdyż dzielimy wspólną pasję. Tą pasją jest chęć pomocy innym ludziom.

Myślę, że podobnie jak ona mogłabym pomagać innym osobą niepełnosprawnym w rozwiązywaniu ich problemów, chociażby przez rozmowę.

          Poznanie jej stało się moim największym pragnieniem, gdyż tak jak ona w przyszłości pragnę podjąć pracy z niepełnosprawnymi np. przez współpracę z jakąś fundacją.

Zafascynowało mnie to, że z tak wielkim sercem podjęła się pracy społecznej. Stworzyła teatr, w którym biorą udział osoby niepełnosprawne intelektualnie. Dziś dowiedziałam się nowej rzeczy o moim wielkim autorytecie. Pani Ania robi wiele dobrego. Nie tylko prowadzi fundację i przedstawia sztuki z osobami niepełnosprawnym, ale zajmuje się, także programem telewizyjnym pod tytułem "Spotkajmy się".

Ma również ciekawy dorobek artystyczny. Od lat grywa w teatrze i filmach. Możemy ją oglądać min. w nie zapomnianej roli Ani w komedii "Sami swoi".

Ciekawe czy po napisaniu listu będzie możliwe spotkanie jej...

Bardzo tego pragnę!


17 września

Kochany pamiętniczku!

        Mija kolejny miesiąc, a ja coraz bardziej pragnę by moje marzenie się spełniło. I w każdej wolnej chwili myślę o spotkaniu z panią Anną Dymną, osobą, która przez cały okres działalności na rzecz niepełnosprawnych pragnie udowodnić, że są oni zwykłymi ludźmi. Najlepszym dowodem tego stała się atmosfera festiwalu "Piosenka zaczarowanej", ponieważ, brak tam jakiejkolwiek taryfy ulgowej stosowanej ze względu na niepełnosprawność, a jego uczestnicy oceniani są przez profesjonalistów mogą czuć się normalnie. I nawet jeśli, wyróżnia ich w społeczeństwie wózek, kule, czy ciemne okulary, dla nich nie ma to znaczenia. Właśnie taka postawa pozwala dostrzec nas w innym świetle.

17 października

Niebieski przyjacielu!

           Dziś miałam piękny sen. Śniło mi się, że spaceruję po Krakowskim rynku koło pomnika Mickiewicza. Staram się zachować w pamięci wszystko co przykuwało mój wzrok. Robię zdjęcia by nie zapomnieć żadnego szczegółu. Nagle ktoś podchodzi i pyta mnie o coś. Dopiero po chwili spostrzegam, że to Anna Dymna. Serce zabiło mi mocniej, a w oczach pojawiły mi się łzy szczęścia. Czy to był proroczy sen?






17 listopada

Pamiętniczku!

         Dziś przyszedł do mnie mój przyjaciel Arek.

Długo w milczeniu obserwowaliśmy to co dzieje się za oknem, jednak typowo jesienny krajobraz nie napawał na zbytnim optymizmem. Oboje nie lubimy jesieni. Wszystko jest teraz takie szare, smutne.

Po chwili Arek zapytał, mnie jakie jest to moje największe marzenie. Odpowiedziałam, że moim marzeniem jest spotkanie z Panią Anną Dymną.

- Naprawdę?! - powiedział nieco zdziwiony.

- Co cię dziwi?

- Bo ja kiedyś również o tym marzyłem - odpowiedział mi zmieszany.

- I co udało się?

- Tak, ale najpierw napisałem do niej list.

Długo mi opowiadał o tym co przeżył... Dał mi nadzieję, że jest szansa by i moje marzenie się spełniło. Postanowiłam, że też spróbuję do niej napisać.





17 grudnia

Mój pamiętniku!

Postanowiłam i napisałam w końcu, tych kilka słów do Pani Anny:

(Oto treść mojego listu)

                                                         Malczyce, 12. 12. 2007r.

                         Droga Pani Anno!

Mam na imię Anna, jestem osobą niepełnosprawną.

Odważyłam się napisać ten list, ponieważ chciałbym spełnić to o czym marzy moje serce. Moim pragnieniem jest Nasze spotkanie. Wielu ludzi na świecie zapewne tego pragnie i pisze w tej sprawie. Mam nadzieję, że mimo to uda się Pani choć przeczytać moje słowa i odpisać na list.   

           Ogromna chęć poznania Pani, niezwykłej osoby narodziła się w mojej duszy w dniu 23 urodzin. Nie wiem, czy będzie Pani mogła spełnić moją prośbę, ale bardzo mi zależy na tym spotkaniu. Podziwiam Panią i efekt całej działalności,  którą wkłada Pani wiele trudu... Przede wszystkim ciekawią mnie tajniki pracy twórczej z niepełnosprawnymi.

Jest Pani aniołem nadziei niepełnosprawnych i niedoścignionym wzorem dla mnie. Nasze spotkanie pozwoliłoby mi nabrać większej pewności siebie, oraz aktywniej uczestniczyć w środowisku osób niepełnosprawnych.

Wiem, że Pani może być zdziwiona tym  co dla mnie znaczy ta chwila, jednak każdy z nas ma jakiś swój biegun, do którego dąży. Chciałabym mieć  w sobie siłę i odwagę do walki za siebie i innych niepełnosprawnych. Zapewne nabranie przeze mnie tej śmiałości do działalności charytatywnej nie trwałoby pięć minut. Zdaję sobie sprawę, że byłby to proces... niemniej  pragnę zrobić coś dla siebie i dla innych niepełnosprawnych. Wierzę, że jest to właściwy moment, by zawalczyć  o pomoc dla siebie oraz innych osób niepełnosprawnych. Nie chcę dłużej czekać z osiąganiem żadnego celu, więc gorąco proszę o danie mi tej szansy...

Wiem, też iż ma Pani masę ważnych spraw, ale wierze, że marzenia mogą się spełnić. Dlatego, mimo mojej choroby i ograniczeń nie poddam się w staraniach o Nasze spotkanie. Będzie to dla mnie szansa, by podziękować Pani w imieniu wszystkich niepełnosprawnych za to co Pani dla nas robi...

       Chociaż naszemu spotkaniu towarzyszyłby przeplatające się różne moje emocje, takie jak: radość, łzy, wzruszenie i pewnie nie byłabym w stanie zapanować nad swoim słabym ciałem. Proszę dać mi szansę i spełnić moje marzenie. Mam nadzieję, że  spotkanie było by możliwe w jednej z Wrocławskich restauracji.

        Dzięki Pani zrozumiałam, że życie może być piękniejsze, a niepełnosprawność nie oznacza samotnego siedzenia w czterech ścianach. Wystarczy tylko uwierzyć w siebie i iść dalej, mimo przeszkód jakie mają przed sobą niepełnosprawni. Wierzę, że ta wizyt na zawsze odmieni moje życie.

         Teraz z niecierpliwością będę oczekiwać na odpowiedź.

                                                                                                                                          
                                                        z poważaniem,

                                                                                                                                                                   Anna Tokarska ''.

Pamiętniczku nie wiem czy tak zajęta osoba zgodzi się ze mną zobaczyć, ale nie tracę nadziei...

     

17   lipca

Drogi niebieski przyjacielu!

          Wreszcie nadszedł długo oczekiwany Moment. Jeszcze w to nie wierzę, ale jednak się udało... Dostałam upragniony list. Na kopercie z boku widniała pieczątka z adresem fundacji Anny Dymnej.

Miałam ochotę krzyczeć z radości, ale coś ścisnęło mnie w gardle. Nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Drżącymi rękoma otworzyłam kopertę. Bałam się tego, co mogę przeczytać, ale kiedy po kilku minutach dotarło do mnie, że spotkam się z Anną Dymną, poczułam się jakbym dostała gwiazdkę z nieba. Teraz nie jestem w stanie myśleć o niczym innym. Czekam, każda minuta tego oczekiwania jest dla mnie darem... Przybliża się do upragnionego spotkania...




1 sierpnia

Drogi niebieski pamiętniku!

Tego dnia chyba nigdy nie zapomnę...



2 sierpnia

Droga niebieski pamiętniku!

Był to jeden z najpiękniejszych dni lata.

Ze snu wyrwał mnie dźwięk telefonu, kiedy go odebrałam okazało się, że to sama Pani Anna dzwoni, aby przypomnieć mi o Naszym dzisiejszym spotkaniu. Od tego momentu ten pozornie normalny dzień nabrał niezwykle szalonego tępa. Nikt z domowników nie potrafił skupić uwagi na wykonywanych czynnościach. Wszyscy szykowali się do wyjazdu.

        Najbardziej zdenerwowana byłam ja sam, ale starałam się tego nie okazywać.

        Spotkałyśmy się w małej restauracji we Wrocławiu. Na miejscu czekała już na mnie Pani Ania. Przedstawiłam się i zaczęłyśmy rozmawiać.

        Najpierw trudno było mi wydobyć z siebie głos, jednak po chwili emocje opadły i rozmowa potoczyła się tak, jakbyśmy znały się od wieków.

        Opowiedziałam jej o swoich pasjach: o chęci niesienia pomocy innym ludziom, o miłości do pisania, która dojrzewa w Nas. Staram się ją zrealizować pisząc opowiadania i wiersze. Pisać można o wszystkich - sprawach, które dają nam siły do życia.

        W czasie warsztatów opiekuję się koleżanką, to jest część mojej pomocy innym. Pewnego dnia podczas chwilowej nieobecności terapeuty, dobierałyśmy wspólne kolory, w czasie wykonywania rysunku na zajęciach plastycznych. Dało mi to wielką satysfakcję, ponieważ Anastazja z zapałem słuchała moich rad, pilnie przykładała się do pracy, a gdy skończyłyśmy na jej twarzy pojawił się uśmiech. Chociaż wiem, że nie udami mi się spełnić mojego marzenia, - bo ogranicza mnie moja choroba - to staram się iść do przodu, mimo przeszkód.

         Pisanie jest moim sposobem na rozładowanie emocji, na tworzenie swojego piękniejszego świat. Marzę o wydaniu własnej książki, której treść dotyczyć będzie nie tylko osób niepełnosprawnych. Do realizacji tego marzenia potrzebuję osoby, takiej jak Katarzyna Grochola, która wskaże mi drogę do samorealizacji.

         Pani Ania słuchała z zainteresowaniem.

Po zakończeniu Naszej rozmowy pożegnała się ze mną, gratulując mi mojej postawy. Obiecała pomóc i poszukać dla mnie zajęcia w swojej fundacji, oraz życzyła powodzenia w realizacji dalszych planów.

To są właśnie dwie największe pasje mojego życia.


       



     Praca dostała nagrodę specjalną w konkursie fundacji Arka z Bydgoszczy pt. "Spotkanie z mistrzem".

niedziela, 22 marca 2015

Więzień

  
Niby jestem taka jak inni, mam dwie ręce, dwie nogi. Czasem przypominam wiosnę na bezchmurnym niebie, a znowu innym razem jestem chmurą gradową, do której lepiej nie podchodzić żeby się nie narazić. Przebywający ze mną ludzie często postrzegają mnie, jako dowódcę, który w czasie wojny dowodzi swoim wojskiem. Jeszcze inni uważają mnie za osobę nieco skrytą, która wśród rodziny uchodzi za osobę  odważną trochę zwariowaną, wiedzącą czego chce, potrafiącą wykorzystać każdą nadarzającą się okazję do stworzenia czegoś nowego i oryginalnego. Szkoda tylko, że widziany przez nich obraz znika wraz z próbą wyjścia poza bramy wyidealizowanego świata, a jego miejsce zajmuje strach przed poznaniem czegoś nowego. Chciałabym wrócić do obrazu zwariowanej i niczego niebojącej się poetki, która studiuje, pracuje, a czasem nawet sobie rymuje, wszelkie ryzyka wciąż podejmuje i niczego się nie krępuje. Kiedy trzeba dać kopniaka chciałabym być właśnie taka. Taka jaką jesteś, ty lubię kiedy kwitną bzy.

sobota, 21 marca 2015

Cisza





          Czy zastanawiałeś się kiedyś, co możesz usłyszeć w ciszy, czy słyszysz szum wiatru, trzepot skrzydeł nadlatujących ptaków, dźwięk grającego nieopodal w gąszczu świerszcza, czy może turkot pędzących samochodów lub po prostu udajesz się w krainę marzeń? Tam już wszystko jest możliwe wszystko nabiera zupełnie innych barw, wymyślasz swoje własne historie a twoi bohaterowie są jak żywi możesz, więc wymyślić księcia na tronie albo też latające słonie. Nikt nie ocenia cię po wyglądzie zewnętrznym możesz czuć się zupełnie bezpiecznym. Nikt nie nazywa cię biedactwem tylko, dlatego że wyróżnia cię coś charakterystycznego tutaj wszyscy jesteśmy tacy sami i z każdym się dogadamy. Jednak, gdy wracasz z krainy marzeń czeka cię znowu szereg zaskakujących zdarzeń, nic już nie jest takie łatwe musisz zmierzyć się z szarą rzeczywistością, codzienności, która nie zawsze jest pełna radości.

Wiosna



Za oknem zawitała już na dobre wiosna.
Uwielbiam tak usiąść przy oknie, by
choć na chwilę zapomnieć o szarej codzienności.
Upajam się tymi chwilami, trzymając ręce w dziurawych kieszeniach,
nadzieją wypchanych po brzegi.
Marzę. Moc pozytywnej wibracji, otacza mój mały świat.
Dziś pamiętam tylko te chwile szczęśliwe,

na mojej twarzy znów zawitał uśmiech.