sobota, 27 czerwca 2015

Adorator

      Kiedy Joanna była w trzeciej klasie szkoły podstawowej wyjechała na turnus rehabilitacyjny, gdzie poznała Darka, niepełnosprawnego chłopca o niebieskich oczach i ciemnych włosach. Joanna tak się spodobała temu chłopcu, że postanowił on zabiegać o jej względy.
      Od tego dnia przychodził do niej codziennie obsypując ją olbrzymimi bukietami kwiatów oraz dużą ilością czekoladek. Spędzali oni ze sobą każdą chwilę.
      Jedną z form spędzania przez nich czasu była gra w „pomidora”. W czasie trwania tej gry było dużo śmiechu, przy okazji wykupywania fantów np. kiedy jedna z matek musiała przebiec przez korytarz z dzieckiem na plecach krzycząc: „Ludzie minęła 22.30 pora spać” – kuracjusze wychwalający się z pokoi patrzyli na nią jak na wariatkę, ale na tym właśnie polegała trudność tego zadania. Lub inne zadanie, które miało wykonać dwóch mężczyzn po trzydziestce. Polegało ono na upodobaniu się do małpy poprzez poruszanie się, skakanie i bicie w klatkę piersiową itp.
      Pewnego dnia Darek szedł do swojej wybranki z bukietem kwiatów, lecz niestety wywrócił się na brzuch trzymając kwiaty w górze, aby jej ocalić. Joanna widząc to zarumieniła się, a jej serce zaczęło bić szybciej, na twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Tak więc mijały dni, a Darek postanowił spędzać z Joanną jak najwięcej czasu i tak ich ulubionym zajęciem stały się spacery przy świetle księżyca.
      Kiedy turnus dobiegł końca myśleli, że już nigdy się nie zobaczą, lecz ona wpadła na pomysł, by napisać do niego list. Z nadzieją czekała na odpowiedź. Doczekała się! Darek napisał tylko pięć zdań. Początek brzmiał tak: „Przepraszam, ale nie lubię pisać listów…”
      Następnie odezwał się do niej po pięciu latach, przed dzień jej osiemnastych urodzin, zapytał się czy może do niej przyjechać. Nadszedł 17 lipca. Joanna miała w tym dniu pełny dom gości. Jej mama nie wierzyła w powodzenie przyjazdu Darka, ponieważ była to zbyt daleka droga. Mama dziewczyny wyszła na chwilę do kuchni, po pewnym czasie wróciła z uśmiechem na ustach oznajmiając: „Asiu przyjechali twoi teściowie”.
      Chwilę przed jego przyjazdem Joanna żartowała z koleżankami i z kuzynką na temat tego, co mógłby jej przywieźć. Po wejściu Darka jubilatka oniemiała z wrażenia, gdyż wszedł on z bukietem czerwonych róż, wręczając jej przy wszystkich powiedział: „To dla Ciebie”. Kiedy Joasia zaprosiła do siebie do pokoju wręczył jej coś jeszcze. Nie były to czekoladki jak na początku myślała, lecz było to coś o wiele bardziej cennego. Dziewczyna ze wzruszenia nie wiedziała, co powiedzieć, a w jej oczach pojawiły się łzy szczęścia. Zdołała powiedzieć tylko jedno słowo: „Dziękuję!”. Najlepsze w tym wszystkim było to, że mieli pewność, iż nikt ich nie podsłuchuje, ponieważ mowa Darka była zrozumiała tylko dla Joanny.
      Szkoda tylko, że Darek pojawiał się raz na dziesięć lat, ale i tak były to najpiękniejsze chwile w ich życiu. Jest to dowód na to, że niepełnosprawność niczym nas nie ogranicza. Wystarczy uwierzyć w siebie i nie bać się własnych uczuć…

wtorek, 23 czerwca 2015

Kartka z Pamiętnika

       Jest 25 lipca 2003 r. dzień mojego wyjazdu do Mielnicy. Na samą myśl dotarcia do tego czarodziejskiego miejsca cieszę się bardzo, ponieważ tam każda osoba niepełnosprawna może czuć się szczęśliwa. Nikt nie zwraca uwagi na jej niepełnosprawność. Każdemu daje się szansę na to, aby choć trochę mógł się usamodzielnić i zapomnieć o tym, co jest dla niego przykre. Osoby tam przebywające mają możliwość wykazania się w konkurencjach sportowych, które są przystosowane do każdego rodzaju niepełnosprawności. Konkurencje sportowe to m.in. rzut piłką do celu, noszenie kubka w taki sposób, aby nie wylać z niego wody itp.
        
       Życie tutaj nabiera zupełnie innego tempa, ponadto czas płynie bardzo wesoło i nie ma miejsca na nudę. Tego typu obozy ułatwiają nam poznawanie wielu ciekawych osób o różnych narodowościach, co dla mnie jest bardzo ważne. Do ośrodka przyjeżdżają ludzie z różnych krajów Europy, którzy razem z nami spędzają swój wolny czas, pomagając nam w wykonywaniu codziennych czynności. Dużo czasu spędzamy bawiąc się, rozmawiając, a jak by przy okazji mamy możliwość rehabilitacji. Wszyscy uczestnicy mają szansę wzięcia udziału w wielu konkursach, wycieczkach i innych rozrywkach. Możemy zwiedzać różne miejsca, do których będąc w domu nie mieli byśmy dostępu.


       W tym roku pojechaliśmy na wycieczkę do Lichenia. Zwiedzaliśmy Bazylikę i Golgotę. Na zakończenie obozu zorganizowano dla nas ognisko pożegnalne, na którym wszystkim wręczono prezenty. Mielnica jest dla mnie miejscem, w którym mogą spełnić się niektóre z moich marzeń. Podczas każdego pobytu tam uczę się większej wiary w swoje możliwości, zdobywam nowe umiejętności, wiadomości i doświadczenia. Jeden z moich kolegów powiedział mi kiedyś, że Mielnica jest dla niego chlebem powszednim, bez którego nie może żyć. Myślę, że takich przyjaznych dla nas miejsc powinno być jak najwięcej.





Tekst ten został wyróżniony w konkursie Fundacji Arka w Bydgoszczy.

sobota, 13 czerwca 2015

Wspomnienie

       Tyle wszyscy czekali na Ciebie i teraz trudno im bez Ciebie żyć, trudno ukryć emocje, jakie towarzyszą podczas każdej Twoje wizyty. 
        Twój uśmiech potrafi złamać nawet najbardziej zatwardziałe serce. W czasie Twoich odwiedzin jest tak, jakby czas nagle przestał istnieć, odkładane sprawy, które na początku wydają się tak ważne, że nie ma czasu na nic innego. Miny, jakie robisz potrafią poprawić humor, nawet w najgorszych momentach. Nikt z nas nie chce zostawić Cię, ani na chwilę, bo nie chce nic przegapić. Każdy spędzony z tobą dzień wnosi coraz więcej radości w nasze życie. Cieszymy się z tego, że możemy Cię przytulać, brać na ręce i obserwować to jak pięknie się rozwijasz. 
        Dzięki Tobie coś naszym życiu wreszcie się zmieniło, wreszcie czujemy się komuś potrzebni i mamy dla kogo żyć.

wtorek, 2 czerwca 2015

Najpiękniejsz Tradycja

    Długo zastanawiałam się nad tym, jakie tradycje możemy spotkać na terenie Dolnego Śląska. Po długich poszukiwaniach znalazłam  jedną z najpiękniejszych tradycji mojego regionu. Tym  cudownym obyczajem jest  Piesza Pielgrzymka Osób Niepełnosprawnych do Krzeszowa.  Przedsięwzięcie to istnieje już od 15- stu lat.  Organizatorem tego wydarzenia  jest  Caritas w  Diecezji Legnickiej.

     Tłumy ludzi zmierzają tu, aby wypraszać potrzebne łaski u Krzeszowskiej Pani. W tym niezwykłym dla mnie wydarzeniu postanowiłam wziąć czynny udział w bieżącym roku. Było to dla mnie niezwykle bogate doświadczenie duchowe.
Owo przeżycie niezmiernie ubogaciło mnie wewnętrznie. To, co wówczas tam przeżyłam pozostanie w mojej pamięci na długie lata. Dla niektórych z Was pokonanie takiego dystansu z wózkiem pieszo często graniczy z cudem.  Szybko przekonałam się, że przy odrobinie dobrej woli, kochających ludzi wszystko jest możliwe. Tym ludziom nie brakuję siły i odwagi, aby pokonać wszelkie trudności. Bo jak sami podkreślają na wszystko znajdzie się sposób tylko trzeba go odnaleźć. Uważam, że z takim pozytywnym podejściem osiągniemy wielki sukces. Oczywiście nasze wspólne dzieło nie udało, by się, bez pomocy naszego kapelana. Kapłan dzielnie towarzyszył nam na, każdym kilometrze naszego pielgrzymowania. Wspierał nas nie tylko modlitwą, śpiewem oraz zabawą. Pomagał nam również użyczając własnych sił fizycznych. Atmosfera panująca w trakcie naszego pielgrzymowania, była tak ciepła i serdeczna, że wszyscy czuliśmy się jak w jednej rodzinie. Dzięki tej atmosferze nikt nigdy nie narzekał, że jest mu ciężko wręcz przeciwnie. Chęć niesienia pomocy ze strony wszystkich braci i sióstr, sprawiała, że najsłabsi pielgrzymi rośli w siłę. Wspólne śpiewy i modlitwa sprawiły, że zmęczenie nie dawało nam się tak bardzo we znaki. Warto też wspomnieć rodziny, u których zatrzymywaliśmy się w trakcie naszej nie łatwej drogi. Mieszkańcy wykazali się niezwykłą życzliwością i otwartością serc. Gospodarze pragnęli zapewnić nam jak najlepsze warunki do regeneracji sił na dalszą drogę.  Niektórzy ludzie już po raz kolejny wyciągnęli do nas swoją pomocną dłoń. Gdy dotarliśmy już na miejsce i naszym oczom ukazała się ogromną Bazylika Krzeszowska. Najbardziej zaskoczyła mnie reakcja tłumu. Tuż po przekroczeniu progu świątyni usłyszeliśmy gromkie oklaski i słowa uznania. 
     Uważam, że dla takich chwil warto żyć!







Tekst został wyróżniony w konkursie Fundacji Arka i zostanie opublikowany w publikacji pt. „Podziel się tradycją”