czwartek, 12 listopada 2015

Kocia mama


Jest w naszym bloku jedna polonistka,
 która miłością do kotów tryska.
Choć czasem złości się i denerwuje,
jedzenia kotom nigdy nie żałuje.
Gdy samotność jej doskwiera,
ma kociego przyjaciela.
Z kotami wciąż żyje za pan brat,
bo one to jej cały świat.
Choć jej czasem w kościach strzyka,
kotów nigdy nie unika.
Z wielką  miłością je pielęgnuje,
Choć często czasu jej brakuje.
W ich towarzystwie świetnie się czuje,
bo prawdziwa z niej mamusia,
która dba o swego kociego synusia.

piątek, 6 listopada 2015

„Przygoda z Arką

        Jest takie miejsce, do którego raz do roku zjeżdżają osoby niepełnosprawne z całej Polski. Zjazdy te organizowane są przez Fundacje  Arka w Bydgoszczy, która istnieje już od dziesięciu lat. Celem spotkań jest nie tylko przybliżenie społeczeństwu osób niepełnosprawnych, ale również jest to pewna forma aktywizacji zawodowej. Organizowane tutaj zajęcia mają na celu zmotywowanie osób niepełnosprawnych do przełamania swoich lęków np. przed wystąpieniami publicznymi lub po prostu pokazują im, uświadamiają co potrafią i pomagają w znalezieniu właściwej drogi rozwoju. Niekiedy bywa tak, że dla niektórych z nich takie spotkania są jedyną okazją do wyjścia z domu. Dla mniej aktywnych to sposób pokazania jak można żyć mimo wszystko. Sama doskonale pamiętam swoje pierwsze zetknięcie z tą organizacją. Miałam wówczas wiele wątpliwości, ponieważ osoby, które tam spotkałam wydawały mi się o wiele bardziej otwarte i mniej zagubione ode mnie. Pierwszym pytaniem jakie pojawiło się wtedy w mojej głowie było: „Co ja tutaj robię? Przecież oni są tacy oczytani i doskonale radzą sobie z nawiązywaniem nowych znajomości.” Świetnie potrafili zaprezentować swoje talenty. Tak naprawdę nie wiedziałam, co takiego mogłabym im pokazać. W niczym nie czułam się wystarczająco dobra. Już na pierwszych zajęciach, gdzie miałam  być wyłącznie obserwatorem, dość szybko okazało się, że będzie zupełnie inaczej. Jeden z uczestników tego spotkania nie zważając na to, że zupełnie nic nie mówię, ani specjalnie się nie udzielam, obdarzył mnie uśmiechem i zaczął ze mną rozmowę. Aktor, animator prowadzący to spotkanie również zwrócił na mnie uwagę i bardzo szybko postanowił mnie zaangażować, dając mi wtedy krótką rolę, która miała rozpoczynać przedstawienie. Zupełnie nie zważał na mój sprzeciw. Pamiętam towarzyszące mi wówczas uczucia, ponieważ myślałam, że go „zabiję”, za to co mi kazał zrobić wiedząc, jak bardzo nie lubię występów publicznych. Nie powiedział mi, że wystąpię na scenie jako pierwsza, tylko w momencie kiedy przedstawienie miało się rozpocząć i przywitał już gości, to ruszył do przodu wziął mój wózek spośród publiczności i jak gdyby nigdy nic postawił go na scenie. Z zapartym tchem czekał co będzie dalej. Czy zdołam z siebie wydusić choć jedno słowo. Udało się i chociaż wtedy było mi bardzo ciężko to dziś jestem wdzięczna zarówno Fundacji jak i temu człowiekowi. Rozmowy z nim oraz przebywanie z tamtymi ludźmi sprawiły, że w tamtym czasie nie tylko uwierzyłam bardziej w siebie i własne możliwości, ale odnalazłam swoje miejsce na Ziemi.