sobota, 19 września 2015

To naprawdę warto przeżyć...

              
     Niezależnie od tego, jacy jesteśmy bardzo często pragniemy przeżyć jakąś przygodę. W moim życiu również był taki okres, gdy chciałam oderwać się od szarej rzeczywistości, tylko po to, by doświadczyć czegoś nowego. Tak zaczęła się moja przygoda z obozami dla osób z różnymi dysfunkcjami słuchu, wzroku, czy też niepełnosprawności  ruchowej .
     Doskonale pamiętam swój pierwszy wyjazd i obawy jakie mi wówczas towarzyszyły, ponieważ nie wiedziałam tak naprawdę, co mnie tam czeka i jak sobie poradzę będąc osobą , która musiała liczyć na pomoc innych, przy najprostszych czynnościach. Miałam wtedy zaledwie siedemnaście lat i jeszcze, aż tak bardzo nie przeszkadzały mi moje ograniczenia. Byłam osobą, która z całego serca pragnęła brać z życia jak najwięcej. W czasie pierwszego obozu w Mielnicy, koło Konina zobaczyłam osoby z różnymi dysfunkcjami. Uświadomiłam sobie wtedy, że inni mogą mieć znacznie gorzej, a mimo tego potrafią cieszyć się życiem i czerpać z niego radość. W czasie tamtego pobytu poznałam wiele ciekawych osób, w tym obcokrajowców. Uczestniczyłam w konkurencjach sportowych. Jedną z nich było niesienie kubka na swój sposób, należało tylko uważać, aby nie wylać z niego wody. W czasie wszystkich rozgrywek mogliśmy liczyć na pomoc wolontariuszy, którzy śpieszyli nam z pomocą. Na innym turnusie, który odbywał się w pobliżu Jury Krakowsko-Częstochowskiej mogłam doświadczyć wspinaczki, jednak kosztowało mnie to wiele wysiłku oraz emocji. Musiałam wtedy zaufać instruktorowi, który wytrwale wspierał mnie podczas tej niełatwej do pokonania drogi. Kolejną przygodą jakiej doświadczyłam był wyjazd konno-kajakowy, gdzie miałam styczność z koniem ( co wcale nie było miłe) oraz mogłam przepłynąć się kajakiem.  Uczestniczyłam także w międzynarodowym spotkaniu tygodniowym, organizowanym przez Fundację Kawalerów Maltańskich. Mogliśmy tam nie tylko udoskonalić znajomość, m.in. języka angielskiego, ale również zwiedzać godne uwagi miejsca, które swoim wyglądem przyciągają wielu turystów, a także odbyć podróż awionetką, u boku  pilota. Był to wspaniale spędzony czas. W moim niezwykłym bagażu doświadczeń nie zabrakło też udziału w pielgrzymkach, czy to pieszych, bądź autokarowych. Ostatnią którą pamiętam była wyprawa na Białoruś. Miałam okazję zobaczyć Muzeum Elizy Orzeszkowej, zwiedzić Dom Mickiewicza i obejrzeć Kościół w Sokółce, gdzie miał miejsce Cud Eucharystyczny.

       Pokazując te wszystkie miejsca, które według mnie warto zwiedzić, chciałam uświadomić czytelnikowi, że każdy z nas może odbyć taką przygodę, pod warunkiem, że będzie tego naprawdę chciał i strach, który będzie mu towarzyszył podczas pierwszej próby wyjścia ze znanego mu do tej pory środowiska nie będzie silniejszy od niego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz