piątek, 2 października 2015

Wywiad

Wywiad ze Zbyszkiem Wróblem, aktorem Teatru Śląskiego w Katowicach

- Dziennikarka: Dzień dobry, czy mogę zadać Ci kilka pytań?
- Zbigniew Wróbel: Tak, oczywiście.
- Zatem przejdźmy do pytań. Co spowodowało, że pojawiłeś się na pokładzie Arki?
- Właściwie był to przypadek. Pojawiłem się w Arce w zastępstwie pani psycholog, której w ostatniej chwili coś wypadło. Było to dokładnie na drugim spotkaniu Fundacji Arka. Nie miałem jednak pojęcia czego się mogę tutaj spodziewać.
- Jakie wrażenia towarzyszyły Ci po tym spotkaniu?
- Było cudownie! To była ciężka praca, ale wszyscy byli bardzo zaangażowani. Na przykład: pamiętasz jak spadła ci kartka i celowo nikt ci jej nie podniósł, abyś udowodniła, że poradzisz sobie sama.
- Jak dzisiaj widzisz Arkę?
- Widzę inaczej. W dzisiejsze spotkanie wkradło się już trochę rutyny. Mimo tego jesteśmy coraz bardziej zaprzyjaźnieni i cieszymy się kolejnymi spotkaniami.
- Co wniosła w Twoje życie współpraca z Fundacją Arka?
- Poznałem wielu wspaniałych ludzi, zawarłem dużo pięknych znajomości. Doświadczyłem tego, że bycie w tej spólnocie sprawia ogromną radość. Nawet, gdy spotkanie się już skończy, pozostaje pewność, że mamy grono przyjaciół, na których zawsze możemy liczyć.
- Jakie pamiętasz najśmieszniejsze wspomnienia związane z Twoim zawodem?
- Będę obchodził w marcu jubileusz 35-lecia pracy aktorskiej. Przez te lata zebrało się wiele ciekawych i śmiesznych sytuacji. Na przykład kiedy grałem Puszkina w sztuce „Maskarada” Lermontova, zdarzyło się coś nieprzewidzianego w scenie pojedynku. Ja jako Puszkin podniosłem pistolet do góry na znak, że nie będę strzelał. Kolega grający Dantesa miał mnie zastrzelić, jednak nie zrobił tego, bo broń mu się zacięła. Zgodnie ze scenariuszem upadłem, a Dantes miał wypowiedzieć nade mną słowa: „i po co Ci to było?”. Tymczasem w trakcie wypowiadania tych słów trzymana przez Dantesa broń wypaliła i wyglądało to tak, jakby strzelił do umarłego. To było śmieszne dla wszystkich, tylko nie dla mnie, ponieważ huknęło mi prosto do ucha i do dziś odczuwam skutki fatalnego wydarzenia.
- Gratuluję jubileuszu i dziękuję za poświęcony mi czas.

- Ja również dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz