Wywiad ze
Zbyszkiem Wróblem, aktorem Teatru Śląskiego w Katowicach
-
Dziennikarka: Dzień dobry, czy mogę zadać
Ci kilka pytań?
- Zbigniew
Wróbel: Tak, oczywiście.
- Zatem przejdźmy do pytań. Co spowodowało, że
pojawiłeś się na pokładzie Arki?
- Właściwie
był to przypadek. Pojawiłem się w Arce w zastępstwie pani psycholog, której w
ostatniej chwili coś wypadło. Było to dokładnie na drugim spotkaniu Fundacji
Arka. Nie miałem jednak pojęcia czego się mogę tutaj spodziewać.
- Jakie wrażenia towarzyszyły Ci po tym
spotkaniu?
- Było
cudownie! To była ciężka praca, ale wszyscy byli bardzo zaangażowani. Na
przykład: pamiętasz jak spadła ci kartka i celowo nikt ci jej nie podniósł,
abyś udowodniła, że poradzisz sobie sama.
- Jak dzisiaj widzisz Arkę?
- Widzę
inaczej. W dzisiejsze spotkanie wkradło się już trochę rutyny. Mimo tego
jesteśmy coraz bardziej zaprzyjaźnieni i cieszymy się kolejnymi spotkaniami.
- Co wniosła w Twoje życie współpraca z
Fundacją Arka?
- Poznałem
wielu wspaniałych ludzi, zawarłem dużo pięknych znajomości. Doświadczyłem tego,
że bycie w tej spólnocie sprawia ogromną radość. Nawet, gdy spotkanie się już
skończy, pozostaje pewność, że mamy grono przyjaciół, na których zawsze możemy
liczyć.
- Jakie pamiętasz najśmieszniejsze wspomnienia
związane z Twoim zawodem?
- Będę
obchodził w marcu jubileusz 35-lecia pracy aktorskiej. Przez te lata zebrało
się wiele ciekawych i śmiesznych sytuacji. Na przykład kiedy grałem Puszkina w
sztuce „Maskarada” Lermontova, zdarzyło się coś nieprzewidzianego w scenie
pojedynku. Ja jako Puszkin podniosłem pistolet do góry na znak, że nie będę
strzelał. Kolega grający Dantesa miał mnie zastrzelić, jednak nie zrobił tego,
bo broń mu się zacięła. Zgodnie ze scenariuszem upadłem, a Dantes miał
wypowiedzieć nade mną słowa: „i po co Ci to było?”. Tymczasem w trakcie
wypowiadania tych słów trzymana przez Dantesa broń wypaliła i wyglądało to tak,
jakby strzelił do umarłego. To było śmieszne dla wszystkich, tylko nie dla
mnie, ponieważ huknęło mi prosto do ucha i do dziś odczuwam skutki fatalnego
wydarzenia.
- Gratuluję jubileuszu i dziękuję za
poświęcony mi czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz