Jest 25 lipca
2003 r. dzień mojego wyjazdu do Mielnicy. Na samą myśl dotarcia do tego
czarodziejskiego miejsca cieszę się bardzo, ponieważ tam każda osoba
niepełnosprawna może czuć się szczęśliwa. Nikt nie zwraca uwagi na jej
niepełnosprawność. Każdemu daje się szansę na to, aby choć trochę mógł się
usamodzielnić i zapomnieć o tym, co jest dla niego przykre. Osoby tam
przebywające mają możliwość wykazania się w konkurencjach sportowych, które są
przystosowane do każdego rodzaju niepełnosprawności. Konkurencje sportowe to m.in.
rzut piłką do celu, noszenie kubka w taki sposób, aby nie wylać z niego wody itp.
Życie tutaj nabiera zupełnie innego tempa, ponadto czas płynie bardzo wesoło i nie ma miejsca na nudę. Tego typu obozy ułatwiają nam poznawanie wielu ciekawych osób o różnych narodowościach, co dla mnie jest bardzo ważne. Do ośrodka przyjeżdżają ludzie z różnych krajów Europy, którzy razem z nami spędzają swój wolny czas, pomagając nam w wykonywaniu codziennych czynności. Dużo czasu spędzamy bawiąc się, rozmawiając, a jak by przy okazji mamy możliwość rehabilitacji. Wszyscy uczestnicy mają szansę wzięcia udziału w wielu konkursach, wycieczkach i innych rozrywkach. Możemy zwiedzać różne miejsca, do których będąc w domu nie mieli byśmy dostępu.
W tym roku pojechaliśmy na wycieczkę do
Lichenia. Zwiedzaliśmy Bazylikę i Golgotę. Na zakończenie obozu zorganizowano
dla nas ognisko pożegnalne, na którym wszystkim wręczono prezenty. Mielnica
jest dla mnie miejscem, w którym mogą spełnić się niektóre z moich marzeń.
Podczas każdego pobytu tam uczę się większej wiary w swoje możliwości, zdobywam
nowe umiejętności, wiadomości i doświadczenia. Jeden z moich kolegów powiedział
mi kiedyś, że Mielnica jest dla niego chlebem powszednim, bez którego nie może
żyć. Myślę, że takich przyjaznych dla nas miejsc powinno być jak najwięcej.
Tekst ten został wyróżniony w konkursie Fundacji Arka w Bydgoszczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz