Dawno, dawno
temu był sobie mały, puchaty miś. Siedział tak sobie sam na sklepowej wystawie,
bo nie wyglądał zabawnie, taki szary miś, który nie robił praktycznie nic - to byłem ja.
Inne zabawki
grały, śpiewały i do zabawy wręcz zachęcały, i tak pomyślałem sobie:
- Nikt mnie
nie chce, bo nie śpiewam, nie tańczę, nie mruczę już niczego dzieci nie nauczę.
Kto w dzisiejszych czasach chce tak po prostu
się przytulić. Nikt już nie chce zabawki
tak starej generacji?
- Co ja
teraz biedny zrobię? - pomyślałem.
Aż tu nagle dnia pewnego stało się coś
niezwykłego. Wraz z mamą do sklepu przyszła Halinka, była to mała, niewidoma
dziewczynka, która wszystkie zabawki za pomocą dotyku i słuchu rozpoznawała,
ale żadnej grającej mieć nie chciała. Z racji swojej dolegliwości dziewczyna
wychowywała się w samotności. Gdy
pewnego dnia po raz kolejny weszła do sklepu z zabawkami, słyszała te wszystkie
śpiewające i mruczące - ale nie mnie. Ja
po prostu leżałem na półce, najniżej jak tylko można. Uśmiech naszyty na mej twarzy nie
odzwierciedla tego, co czuje. Chciałem
płakać ze smutku, że jestem najgorszy, ale przez te czarne guziki zamiast oczu
łzy nie polecą, jedynie moja dusza może uronić krople. Halinka chodziła po całym sklepie, swoimi
rękoma dotykała wszystkich zabawek po kolei mówiąc, że ich nie chce. Gdy już miała mnie na wyciągnięcie ręki jej
mama powiedziała:
- Halinko - chodź, gdzie indziej znajdziemy lepsze
zabawki. Zrobiło mi się smutno, jednak uśmiech na pyszczku pozostał.
-Dlaczego te
są gorsze?- spytała dziewczynka.
Mama nic nie odpowiedziała, zrobiła tylko
niepewną minę.
Po chwili
milczenia wreszcie odpowiedziała:
- Chce żebyś
miała najlepszą zabawkę jaka jest w tym sklepie - uśmiechnęła się.
- A ta? - zapytała
dziewczynka, a jej ciepłe ręce podniosły mnie do góry.
- Ta nie śpiewa, jest szara…
- I co z tego? - wtrąciła dziewczynka. Jest piękna i nie ważne, że nie jest najlepsza. Ja widzę
dotykiem, czy to znaczy, że nie można mnie kochać? Wolałabyś zamiast mnie mieć
córkę, która może postrzegać wszystko oczami? – Halinka mówiła i coraz mocniej
mnie przytulała. - Wcale nie chcę żadnych nowoczesnych zabawek, które śpiewają,
tańczą czy robią inne fantastyczne rzeczy. Chcę zwykłego misia, który po prostu
mnie wysłucha.
- Halinko,
oczywiście, że nie chciałabym ciebie zamienić na żadną inną, kocham cię -
mówiła mocno zdziwiona mama i wzięła
swoją córkę w ramiona. - Masz całkowitą
rację ta zabawka nie jest gorsza od innych.
Czy to się właśnie stało? Ktoś powiedział, że nie jestem gorszą zabawką
od innych? Moje misiowate serce napełniło się miłością i wreszcie przestałem
płakać. A wszystko zaczęło się od tego,
że stałem na półce z napisem: „UŻYWANE”.