Kiedy byłam w kościele, nie na mszy, ale tak o, aby
posiedzieć i przemyśleć parę spraw, mignęły mi przed oczami niektóre z sytuacji
z ludzkiego życia. Właściwie nic nadzwyczajnego. Głaskanie psa, jedzenie lodów,
poranne wstawanie, spacery, spotkania ze znajomymi i rodziną. Wtedy właśnie
zdałam sobie sprawę, czym jest szczęście. Dla niektórych z nas są nim rzeczy
materialne, a jeszcze inni potrafią cieszyć się ze zwykłych ludzkich gestów.
Podanie ręki, przyjacielski uścisk i coś, przez co moje serce zawsze
przyspiesza…Uśmiech na twarzy całkowicie mi obcych osób. Przechodniów napotkanych
przypadkowo. Szczęście ma wiele twarzy. Może mieć smak gorzkich łez lub słodycz
waty cukrowej.